Jan Kliment, czyli upadek w Wiśle i wzlot w Czechach


Dlaczego odrzucony w Wiśle Jan Kliment tak dobrze radzi sobie w swoim rodzinnym kraju

4 września 2025 Jan Kliment, czyli upadek w Wiśle i wzlot w Czechach
Krzysztof Porębski / PressFocus

Kibice Wisły Kraków doskonale pamiętają Jana Klimenta. Wysoki, czeski napastnik był przez nich obarczany odpowiedzialnością za spadek z ekstraklasy w 2022 roku. Jego katastrofalna nieskuteczność kosztowała utratę kilku ważnych punktów. Tymczasem ten sam zawodnik strzelał gole Bayernowi w Lidze Mistrzów i jako gracz Sigmy Ołomuniec został królem strzelców czeskiej ekstraklasy. Dlaczego niektórzy obcokrajowcy nie radzą sobie z ekstraklasą, a tak dobrze poczynają  w innych krajach?. Dlaczego Jan Kliment drugą młodość przeżywa właśnie po odejściu z Reymonta?


Udostępnij na Udostępnij na

Kazus Petrescu

Mówiąc o obcokrajowcach odrzuconych w Polsce, którzy brylowali w innych krajach należy zacząć od Dana Petrescu. Rumun był trenerem Wisły w latach 2005/2006. Próbował zaszczepić powszechny dziś w europejskim futbolu etos ciężkiej pracy. Kibice Wisły do dziś, uważają że z nim na ławce ich klub osiągnąłby sukcesy. A rumuńskie drużyny prowadzone przez Petrescu brylowały w pucharach. Z nowszych przypadków można wymienić Patryka Klimalę, który był wyśmiewany w Śląsku, a obecnie bryluje w Sydney FC. Czy zatem potencjał piłkarzy i trenerów jest marnowany w polskiej ekstraklasie?

Eksplozja talentu i nieudany transfer

Jakim zawodnikiem jest Jan Kliment? Przy swoim wzroście 1,85 wydaje się mieć idealne predyspozycje do gry na pozycji środkowego napastnika. I faktycznie w swoich najlepszych sezonach potrafił być niezwykle skutecznym egzekutorem. Jest to jednak piłkarz prawonożny, który dobrze czuje się na skrzydle, a także w roli wysuniętego pomocnika.

Szerszej publiczności dał się zauważyć notując w 2015 roku świetne liczby w barwach wówczas ekstraklasowej Jihlavy. W ostatnich czterech meczach sezonu dwudziestoletni zawodnik strzelił dwa gole i został powołany na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Tam zanotował fantastyczny występ przeciwko Serbii, gdzie strzelił hat tricka i został bohaterem czeskich mediów. Jako, że turnieje młodzieżówek są monitorowane przez skautów z całej Europy o Klimencie zrobiło się głośno. Trafił do VVB Stuttgart, a w 2017 roku doczekał debiutu w seniorskiej reprezentacji Czech. Furory w Niemczech jednak nie zrobił, a niemiecki klub zdecydował się wypożyczyć go do Broendby.

W 2019 roku Kliment uznał że nie służy mu pobyt za granicą i wrócił do Czech do klubu Slovacko Uherske Hradiste. Slovacko zgłaszało wówczas aspirację dołączenia do grona czeskich pucharowiczów. Okazało się nie po raz pierwszy, że Kliment o wiele lepiej poczyna sobie w rodzimej lidze niż za granicą. W sezonie 2020/2021 zdobył 10 bramek i znalazł się w kręgu zainteresowań Wisły Kraków.

Co nie zagrało w Wiśle?

Wisła budowała zespół oparty o wzorce czeskie i słowackie. Trenerem został Adrian Gula, Słowak, który udzielał licznych wywiadów w mediach i przekonywał do spojrzenia na zespół jako na system. Takie podejście dopiero u nas wtedy raczkowało i pisało się u nas, że Wisła zyskała trenera z zachodnim spojrzeniem.

 

W tym systemie gry Kliment miał być kluczową postacią. W Wiśle było wówczas w sumie czterech Czechów, w tym Martin Frydrych, ale chyba z Klimentem wiązano największe nadzieję. Sam zawodnik podkreślał że władze klubu bardzo go chciały i z radością rozpoczyna nowy okres w swojej karierze

Początek był wymarzony Krakowianie w pierwszych 4 meczach zdobyli 7 punktów, a Kliment strzelił dwa gole. Potem było już jednak tylko gorzej. Taktyka Guli oparta na rozgrywaniu piłki od bramki kompletnie nie zdawała egzaminu. Wisła grała monotonnie, a Kliment nieskutecznie i gole z pierwszych kolejek pozostały jego ostatnimi w barwach Wisły. Co więcej zawodnik dostał się do konfliktu z trenerem Brzęczkiem (zastąpił Gulę na początku rundy wiosennej) i kibicami. Ci ostatni nie mogli zrozumieć jego katastrofalnej wręcz nieskuteczności.

Zła rekrutacja

Co zdecydowało o niepowodzeniu Jana Klimenta w Wiśle? Sam zawodnik nie radził sobie z presją. O tej presji w Krakowie sam zawodnik mówił w wywiadach dla czeskich mediów. Nawet jeżeli jakiś gracz wydaje się idealnie skrojony na potrzeby danego klubu są jeszcze kwestie mentalne i adaptacja do danej organizacji. Te rzeczy powinny być sprawdzane przez skauting, a także piłkarski HR, który analizuje te właśnie kwestie pracowniczo – mentalne.

Ta presja w polskich klubach to w ogóle częsty problem w przypadku transferów do polskich klubów. Na mecze Slovacka czy Sigmy Ołomuniec przychodzi 3-4 tysiące kibiców. Nie można tego porównać z otoczką wokół polskich klubów. Dlatego nie zawsze same liczby i statystyki dadzą pełny obraz zdolności adaptacyjnych zawodnika. Trzeba o ile to możliwe sprawdzać zdolność do adaptacji w konkretnym środowisku, w przypadku piłkarzy zagranicznych w konkretnym kraju.

Cud z Zachodu

Kliment odchodził z Krakowa po spadku, skonfliktowany z kibicami i trenerem Jerzym Brzęczkiem, który odsunął go od składu, po tym jak zastąpił Gulę. Wściekłość kibiców była ogromna. Ale o Klimencie przypomniały sobie czeskie kluby, a najszybsza była Viktoria Pilzno. I nagle zawodnik, który w niesławie odchodził z Krakowa eksplodował formą w Pilznie. Tu można zobaczyć jego bramkę strzeloną Karabachowi Agdam, która zdecydowała o awansie czeskiego klubu do Ligi Mistrzów.

Iście filmowa historia Jana Klimenta. I faktycznie został on bohaterem jednego z odcinków filmu Zazrak ze Zapadu” („Cud z Zachodu”) – dokumentu o Viktorii Pilzno.  Jesień 2022 i przełamanie po epizodzie w Krakowie, a także gole w Lidze Mistrzów (w tym przeciwko Bayernowi) stały się w Czechach inspiracją, pokazującą, że można podnieść się z każdego upadku.

 

Wiślacy drwią, Jan Kliment robi swoje

Czech mógł czuć szczególną satysfakcję, gdyż jak pisał portal Ruik.CZ po transferze do Viktorii Pilzno:

Tweet czeskiego klubu ogłaszający nowy nabytek zyskał większą niż zwykle popularność. A to za sprawą fanów Wisły wyśmiewających nowy nabytek. Dobry napastnik, ale nie umie strzelać bramek – to był zdecydowanie najłagodniejszy komentarz.

W barwach Viktorii łapał jednak kontuzje, które sprawiły, że całościowy dorobek 58 spotkań i 9 bramek nie porywa. Te kontuzje zresztą prześladowały go przez całą karierę. Dlatego  musiał zdecydować się na krok wstecz i transfer do Sigmy Ołomuniec, która nie miała aspiracji do gry w Pucharach.

Jan Kliment i jego wzlot w Sigmie

Tutaj jednak dokonał się prawdziwy cud. Trener Janotka poukładał zespół, a Kliment został jego liderem. Jak na wymagającą Chance Ligę wykręcił fantastyczne liczby: 18 bramek w 21 meczach. Co więcej. przyplątały mu się dwie kontuzje (dlatego 18 zdobytych bramek i korona króla strzelców tak imponują). Ta druga jednak zaważyła być może na jego dalszej karierze.

Nikt nie oczekiwał od Sigmy cudów w MOL Cupie, czyli Pucharze Czech. Przypomnijmy, że nasi sąsiedzi zajmują wysokie dziesiąte miejsce w rankingu UEFA, dlatego zdobywca pucharu zaczyna kwalifikacje od czwartej rundy eliminacji do Ligi Europy. Oznacza to, że klub ten ma zapewnioną minimum grę w fazie ligowej Ligi Konferencji. Stąd też kluby „wielkiej trójki”: Slavia, Sparta i Pilzno walczą w MOL Cup z pełną zaciętością. Tymczasem Sigma rok temu zdobyła to trofeum pokonując w finale Spartę. Była to wielka sensacja. Nawet jeżeli w Lidze Europy odpadła bezdyskusyjnie z Malmoe, to całą jesień spędzi w Lidze Konferencji.

Kontuzja i kontrowersje

Półfinał MOL Cup z Banikiem Ostrava był jednak ostatnim – jak na razie – występem Klimenta w barwach Sigmy. W 10. minucie obrońca Milan Frydrych brutalnym wślizgiem powstrzymał jego kontratak. Diagnozą była złamana noga. Obecnie spekuluje się, że Klimenta zobaczymy na boisku we wrześniu. Czy będzie w formie sprzed kontuzji?

Kontuzja miała miejsce w najgorszym możliwym momencie z punktu widzenia czeskiego napastnika. Mówiło się bowiem o jego przenosinach do Slavii Praga. Kliment prezentował znakomitą formę w barwach Sigmy, że ta była w stanie wyłożyć około 1 miliona euro za napastnika, który ma trzydzieści jeden lat i nieudane epizody w Stuttgarcie i Wiśle na koncie. W emocjach Kliment powiedział, że nie zamierza wybaczać Frydrychowi, notabene byłemu koledze w barwach Wisły. Tamtą wypowiedź można było zrozumieć, choć już wtedy były wokół niej kontrowersje. Można tłumaczyć Klimenta emocjami i poczuciem złamanej kariery. Frydrych poprosił o przebaczenie na swoim koncie w mediach społecznościowych dwa dni po całym zdarzeniu.

Nie przebaczam i nie proszę o przebaczenie

Jednak gdy w sierpniu Kliment powtórzył, że nie wybacza Frydrychovi w popularnym podcaście w portalu Livesport. Internauci zareagowali niezwykle krytycznie i stanęli w obronie Frydrycha. Dominuje przekonanie, że w futbolu faule w ferworze walki są niejako wpisane w ryzyko zawodowe. Nie jest to zatem powód, aby mieć w środowisku wrogów na całe życie. Czeskie media relacjonują historię konfliktu Jan Kliment – Frydrych jako pewnego rodzaju sagę.

Co więcej, dalej mówi się o tym, że Jan Kliment miałby trafić do Slavii. Być może już we wrześniu, bo prezes „Zeszywanych” Jaroslav Tvrdik otwarcie krytykuje w mediach społecznościowych napastnika Mojmira Chytila. Jako mistrz Czech Slavia z urzędu zagra w Lidze Mistrzów. Tymczasem kibice Slavii na oficjalnym koncie klubu otwarcie domagają się rezygnacji z transferu. Za sprawą swoich wypowiedzi o Frydrychu Kliment ma nie pasować do etosu Slavii i powinien zdaniem całkiem sporej grupy internautów….poszukać miejsca na Letnej u lokalnego rywala Sparty.

Jan Kliment – co go blokuje?

Widzimy więc, że są pewne czynniki blokujące karierę Klimenta: źle rozumiane „niegryzienie się w język” czy problem z adaptacją do wielkich klubów. Nieoficjalnie można usłyszeć, że czescy piłkarze niekoniecznie dobrze adaptują się do warunków w klubach czy ligach z korporacyjną kulturą pracy. A taką mamy w Polsce. U naszych sąsiadów ciągle relacje są bardziej nieformalne, a piłkarze postrzegają klub nieco w charakterze grupy przyjaciół. Nie dotyczy to oczywiście największych firm jak Sparta czy Slavia, gdzie presja jest ogromna.

Dlatego, jeśli piłkarz nie adaptuje się do klubu, ale radzi sobie w innym, niekoniecznie dany klub lub liga są winne. Może zawodnik nie został właściwie prześwietlony przez piłkarski HR? Dlatego nie należy polegać na suchych danych i statystykach. Należy sprawdzać przydatność piłkarza w tym konkretnym modelu gry, kręgu kulturowym i kulturze pracy organizacji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze